Posts Tagged ‘uczucia’

Pragnę uczynić swe życie wartościowym poprzez prawdę całkowitą… i wartości wyższe zwane dziś przez zdemoralizowana cześć społeczeństwa ortodoksyjnymi, ponieważ sama myśl o nich wydaje się im nie osiągalnym marzeniem, którego nigdy nie spełnią przez wrodzoną nonszalancje, obojętność, lenistwo, wygodnictwo i zatracenie w wolności zewnętrznej zwanej zaplanowanym elementem demoralizacji poprzez nałóg i popęd.

Dla większości ludzi wszystko musi być absurdalnie proste, sformalizowane i łatwe jak zatruty fastfood. Wszystko musi być piękne zewnętrznie i zdemoralizowana wewnętrznie, bowiem wszystko jest na sprzedaż i wszystko można kupić, sprzedać i upublicznić…

Takie postrzeganie świata przekazywane jako świecka tradycja z pokolenia na pokolenia wytwarza w ludziach obojętność na wyższe potrzeby naszego wnętrza, które umiera wraz z demoralizacją umysłu, duszy i serca …

Głos pokolenia mówi sloganem: „jestem, jaki jestem”, a życie to sensacyjny spektakl pełen kłamstwa, zdrady i szybkich jak telewizyjne klipy związków opartych na realizacji filmowych romansów, scen, wypadów, seksualnych zawodów i dramatycznych rozstań – coś, co kiedyś było całym życiem dziś jest maksymalnie tygodniowym gestem, który wydaje się grą pozorów i kłamstw …

Wszystko, czego dziś chcemy to natychmiastowy efekt: dieta, kariera, pieniądze a nawet miłość i oświecenie… Wszystko to musi być piękne zewnętrzne i cuchnące od środka…

Gówno warty pieniądz i tyle samo wart wierzący w niego człowiek stający się częścią pędzącej nie logicznej, zatraconej w zdemoralizowaniu pustki.

Maski, maski… i kolejne twarze dla kolegów, kochanków, znajomych …
Bądź taki jak cały zdemoralizowany świat… Dziś kolejny slogan:” jestem sobą” oznacza ni mniej ni więcej, że jestem taki jak reklama w telewizji, celbryta, aktor, modelka …

Nowy człowiek: profesjonalny, pusty, piękny i zdeformowany psychicznie oraz moralnie jak kukiełka,której nadano cechy produkcyjne i cel życia, jakim jest powielanie stereotypów upadku gatunku ludzkiego.

Wyglądam, mówię, pachną, robię to, co idol, gwiazda, kretyn…
Jeśli na tym polega bycie sobą poparte nagością, nałogiem, popędem, rozpasaniem…
To całe to pokolenie przypomina armię idealnych kopii medialnych celebrytów, którzy idą ku zatraceniu…

Ale to cel uświęca środki,którymi są ludzie zdolni to oddania siebie na ołtarzach religii, technologii, nauki i pieniądza !

Wiwat głupota, wiwat zepsucie!!!

Tylko, kim są owe gwiazdy czyż nie są to najbardziej zdemoralizowana jednostki tego świata?
Anty bohaterowie? Którzy noszą w sobie pełen wachlarz anty wartości opartych na prześciganiu się w skrajnie nie moralnych działaniach wyniszczających ich i wasze wnętrze …

Czyż nie są to potępiani przez starożytny świat aktorzy i dewianci?

Kopiowanie zła, hedonizmu, wyglądu, pustki to największy kretynizm, któremu może poddać się tylko urodzony idiota …

Mamy, więc stada idiotów i żaden dyplom i uczelnia nie może pomóc tym ludziom w odnalezieniu właściwej drogi do bycia lepszym wewnętrznie …

Nie można wzbogacić się duchowo poprzez utopijne dążenie do sukcesu kosztem siebie i swojego wnętrza.

Przypisanie się grupie i stadu pogłębia tylko proces demoralizacji, bowiem boimy się alienacji, która mogłaby pomóc im w resocjalizacji duchowej i emocjonalnej …

Dzisiejsze życie to toksyna podobna do tej, jaką znajdziemy w jedzeniu,wodzie czy lekach…
Żyjemy jako kopie takich samych pustych istnień nie mogąc się odważyć na jeden odważny krok na przód… żyjemy z przyzwyczajenia jako żywe zakłamane maszyny będące kopiami zepsutych gwiazd i celebrytów, żyjąc tak jak sąsiedzi dążąc do bogactwa materialnego kosztem bogactwa duchowego …

Największym zakłamaniem względem siebie samego jest kreowanie swego życia na bazie życzenia osoby, którą poznajemy… Kłamstwem jest kreacja życia poprzez spojrzenie na dzień dzisiejszy zapominając o przeszłości, która tak naprawdę buduje nas jako ludzi…
Jeśli kłamiemy lub upiększamy przeszłość budujemy wieże Babel opartą na założeniach wspierających ją kłamstw takich jak: religia, hierarchia czy polityka …

Ktoś, kto kłamał, zdradzał, ulegał popędom i nałogom w przeszłości będzie im ulegał całe życie …
Nie można uleczyć zdeprawowanej duszy to kłamstwo pierwotne.

Dlatego kłamstwo w nawet najbardziej naiwnej formie jest przestępstwem względem drugiego człowieka, świata i samego siebie …

Świat budowany na prawdzie nie wymaga udoskonaleń i elementów upiększających, bowiem jest doskonały sam w sobie poprzez logikę i jasność myśli,czynów i słów …

Gdybyśmy zabili wszystkich kłamców najprawdopodobniej na ziemi pozostałoby zaledwie kilka tysięcy sprawiedliwych… Myślę, że taki zabieg doprowadziłby do odnowienia ziemi jako idealnego działa boskiej kreacji…

„Mieliśmy i utraciliśmy raj”,słowa mojego przodka Tomasza Dydymus brata Jezusa z domu Dawida są prawdą, którą wiewiórczo przywłaszczyła sobie religia jako użyteczny element walki o władze nad ludźmi poprzez strach przed Bogiem…

Utożsamiamy Boga ze zgnilizną i zepsuciem samych siebie.
Jakie to małe i ludzkie,śmieszne i zatrważające…

Bóg nie potrzebuje reprezentantów swojej władzy. Bóg nie tworzy religii i wyższości hierarchicznej i kastowej… Bóg nie tworzy wiary w ujęciu religijnym, ale w ujęciu kreatywizmu majestatu przyrody i wszechświata …

Szukając życia we wszechświecie pokonamy siebie jako kogoś, kto przybył, wrócił i odszedł, aby znów przybyć… Szukamy, czego co już dawno zostało znalezione …

Negujemy prawdę i równość, aby kreować hierarchię na podłożu świeckim i religijnym oraz aby niszczyć poprzez kastowość i bogactwo człowieka prawami innego człowieka… do władzy… Władzy,której nie ma i nie może mieć żaden człowiek, bowiem łamie to idee równości społecznej, dobra społecznego oraz zasady współ egzystencji!

Wieża Babel, wieża ludzkiej głupoty budowana na ciałach kolejnych pokoleń to utopia w dążeniu do władzy poprzez bogactwo materialne, co zuboża nas duchowo i emocjonalnie tworząc z przysłowiowego baranka bestie…

Wojciech Dydymus Dydymski
Liga Świata

Przepraszam, że zawracam Tobie głowę tym listem, ale przeczytaj go uważnie, ponieważ są to rozbite jak szkło części mego serca i okruchy mego ducha…

Proszę…

Chciałbym abyś, jeśli nie umiesz dać mi (nam) szansy znienawidziła mnie, abyś mogła żyć tak jak na to zasłużyłaś.

Na moim życiu ciąży piętno, którego nie potrafię wybaczyć światu…

Tak przegrałem przez to swoje życie…

Które na moje nieszczęście jeszcze ciągle trwa…

Niekończące się cierpienie kolejnych lat, którego nikt nie mógł zrozumieć, ponieważ nikt nie może uleczyć duszy, która kona…

Dla kogoś, kto przegrywał kolejno wszystko to, co udało mu się zdobyć to tortura oparta tylko na wątłych podstawach, jakie daje nadzieja na lepsze jutro, którego nigdy nie ma być …

Przez cały ten okres każdego dnia, każdej chwili myślałem o Tobie zatracając się i pogrążając jak tonący okręt we wspomnieniach, ponieważ tylko one pozostały w mym sercu, duszy i rozumie jako najwspanialsze chwile mojej marnej egzystencji…

I choć udało mi się napisać miliardy słów i miliony ponoć mądrych zdań żadne z nich nigdy nie będzie doskonalsze niż ułamek sekundy, w którym dostrzegłem w Tobie kobietę swego życia- kobietę, która jesteś po dziś dzień i nic, nic nie może tego zmienić…

Nawet nieuchronna jak cień latem śmierć…

Zasługujesz na kogoś wspaniałego, przystojnego i wyrozumiałego, kto Cię pokocha i którego Ty obdarzysz szczerym i prawdziwym uczuciem.

Wole być nieszczęśliwy niż odebrać Tobie szczęście, na które zasługujesz jako człowiek i Kobieta mego życia.

Najgorszym, co może spotkać człowieka jest nie możliwość wybaczenia sobie samemu poprzez dręczący go w trzewiach ból…

Stoczyłem się na sam skraj ludzkiej egzystencji (pozostając w więzieniu własnych zasad) poznając cierpienie jako przepełniającego mnie przyjaciela, który nie pozwolił mi żyć tak, aby cieszyć się życiem…

Wyzbywając się słabości budujemy twierdze, których murów bronimy bojąc się zaufać w obawie zdrady i podstępu.

Każdego dnia popełniam samobójstwo torpedując własne szczęście, aby ból istnienia nie przerodziła się w ból zdrady i rozczarowania.

Wszystko to, co mogło być najcenniejszym przeżyciem, doznaniem… można nazwać Twoim imieniem…

Wszystko, co jest inspiracja, pięknem delikatnością, dobrem, natchnieniem było, jest i będzie na zawsze już Tobą.

Dałaś mi przez ułamek sekundy możliwość patrzenia na siebie, oddychania twoim oddechem, bycia częścią twojego zapachu i opiekunem Twojego snu…

Twoje oczy… Twoje przeogromne oczy…Ile dałbym, aby zobaczyć znów ich blask w ciszy tak potężnej, iż tylko miłość wypełniała mnie łomotem serca…

Ręce tylko one dały mi to, czego nigdy nie doświadczyłem – chwili bezpieczeństwa tak wielkiej jak kołyszący mną ocean uczuć.

Przy Tobie byłem jeszcze przez chwile człowiekiem, mężczyzna, kimś dobrym, kogo można ewentualnie pokochać…

Cokolwiek jednak bym nie napisał, nie powiedział… Na zawsze już pozostanę Twoim… wrogiem… Choć dla mnie byłaś, jesteś i będziesz wszystkim, co posiadać może mężczyzna…

Wszystko, co chciałem zrobić miało być tylko elementem Twojego szczęścia …

Bo cóż jest wart taki człowiek jak ja, który nie może dać Tobie tego, na co zasłużyłaś będąc tym, kim byłaś,jesteś i będziesz…

Żyłem z nadzieją, że jeszcze Cię zobaczę, spotkam, usłyszę Twój głos, zobaczę Twój uśmiech, poczuje Twój zapach…

Ta nadzieja była ostatnia deska ratunku i kamieniem na szyi straceńca…

Tylko prawdziwa miłość ma jakąkolwiek wartość, mam nadzieje, że będziesz kochana i szczęśliwa a ktoś, kogo pokochasz nie będzie draniem i kolejnym obojętnym etapem Twojego życia…

Szukaj miłości, radości i szczęścia, żaden seks i zwykła znajomość Ci tego nie dadzą…

Proszę Cię o to, bo chce abyś była naprawdę szczęśliwa…

Z dala obserwowałem i będę obserwował proces Twego istnienia jak daleki już mym dłonią cień wyblakłych wspomnień …

Obyś była szczęśliwa i nigdy nie odbieraj sobie marzeń, nigdy dla dobra kogoś nie krzywdź go, bo skończysz tak jak ja jako zapomniany pokryty kurzem i setkami ran stary skórzany notes umazany zdrada, łzami i krwią…

Zmarnowałem ostatnia szanse, zmarnowałem też życie, zmarnowałem wreszcie samego siebie… Każda próba podźwignięcia siebie, zebrania resztek okruchów siebie kończyła się karą, która była kolejną porażka… Z czasem taki marsz zmienia się w bezsens istnienia…

Zrobiłem wszystko, aby odmienić swój los jednak to nie jest świat dla prawdy, to nie jest miejsce, w którym można realizować marzenia i czerpać inspiracje ze snów…

Zabito marzyciela, ale nie zabito moich marzeń zapisanych w oczekiwaniu na lepsze czasy.

Doprawdy nie wiem jak mam zakończyć ten list przepełniony cierpieniem, jak powiedzieć ostatnie słowo, które miałoby sens, które byłoby istotą pożegnania, podziękowania, istotą przeżytych razem wirtualnych tylko wirtualnych chwil…

Od tej jednej chwili, chwili, w którym Ciebie ujrzałem już na zawsze będę Cię Kochał…

Tak po prostu… Za słowa, spojrzenie, rozmowy…

Za to wszystko, co było i jest oraz będzie we mnie już do końca moich smutnych jak koniec lata dni…

Od kilku lat każde wspomnienie o Tobie to łzy, smutek i ból serca…

Tyle razy Ciebie potrzebowałem, prosiłem Boga, aby nie przedłużał moich cierpień… Teraz jest za późno… Za późno na wszystko…

Ostatni raz przepraszam…

Kocham Cię

Na zawsze Twój (od początku aż po grób)

P.s. Pomyśl czasem o mojej duszy i o mnie jako wyblakłym wspomnieniu.

Strasznie mi żal… Nie życia tylko tego, co się stało, nas, miłości i kilku gram radości i miłości… Pomyśl o mnie tak jak dawniej czytają te słowa człowieka, który odszedł, bo kochał …

Moja dusza przepełniła się cierpieniem, którego nie można już znieść wylało się wszystko mieszając się z ciszą…

Wojciech dydymus Dydymski

Do …

„Fragment Listów do…”

Celebrujcie Miłość i człowieka nie komercyjne i okultystyczne Walentynki!

http://ligaswiata.napisala.pl/2012/03/ujednolicona-numerologia-illuminati/

http://ligaswiata.pinger.pl/m/10735021

Ciekawostki: – Walentynki są pogańskim świętem promującym rozwiązłość. Obchodzi się je dokładnie 13 (liczba rebelii) dni po 1 lutym (Imbolc).

Bożki kojarzone z tym świętem są zakamuflowanymi bóstwami babilońskimi; Kupid – Tamuz, syn Semiramidy.

Wenus, bogini miłości, jest w rzeczywistości samą Semiramidą.

Mąż Wenus, Jupiter, jest kolejnym wcieleniem solarnego Nimroda.

Angielska nazwa lutego (february) pochodzi od rzymskiej bogini Februi (łacińskie Febris- gorączka miłości).

Była patronką pasji w miłości, a głównym dniem jej kultu był właśnie 14 luty. W tamtych czasach młodzi Rzymianie uczestniczyli w orgiach losując bileciki z imionami ich seksualnych partnerek.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/45t8/list-do-milosci#ixzz2KxVYBMeJ

dydymus

dydymus